Czym właściwie jest transfer danych do USA?

Zgodnie z RODO, transfer danych osobowych do państwa trzeciego (czyli spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego) następuje wtedy, gdy dane trafiają do podmiotu, który podlega jurysdykcji państwa spoza EOG – niezależnie od tego, gdzie fizycznie znajdują się serwery. W praktyce, nawet jeżeli dane są przechowywane na serwerze w Niemczech, ale dostęp do nich ma firma z siedzibą w Kalifornii (np. operator chmury lub dostawca oprogramowania), może to już zostać uznane za transfer danych do USA.
Przykłady? Korzystasz z Google Workspace (Gmail, Dokumenty Google), Microsoft 365, analityki Google Analytics, CRM-a od Salesforce, płatności przez Stripe, wideokonferencji przez Zoom lub obsługi helpdesku przez Zendesk? W każdej z tych sytuacji dane osobowe są co najmniej potencjalnie przekazywane do USA – lub dostęp do nich ma amerykański podmiot. To wystarczy, by uruchomić rygory RODO dotyczące transferów do państw trzecich.
Warto wskazać, że sam transfer danych do państwa spoza EOG nie jest niedozwolony “z definicji”. Administrator musi jednak w taki przypadku spełnić określone przesłanki, zgodnie z art. 45 RODO. Są to:
-
Decyzja Komisji Europejskiej – Komisja Europejska może stwierdzić, że określone państwo trzecie gwarantuje odpowiedni poziom ochrony danych osobowych, co umożliwia ich przekazywanie bez dodatkowych mechanizmów zabezpieczających.
-
Standardowe klauzule umowne (SCC) – W sytuacji braku decyzji o adekwatności, administratorzy danych mogą posługiwać się standardowymi klauzulami umownymi zatwierdzonymi przez Komisję Europejską, które mają na celu zapewnienie odpowiednich gwarancji ochrony danych przy ich transferze poza EOG.
-
Wiążące reguły korporacyjne (BCR) – W przypadku transferów wewnątrz grupy kapitałowej, możliwe jest przyjęcie wewnętrznych polityk ochrony danych, które muszą uzyskać uprzednią akceptację właściwego organu nadzorczego.
-
Ocena ryzyka transferu danych – Administrator danych jest zobowiązany do dokonania szczegółowej analizy ryzyka związanego z przekazywaniem danych do państw trzecich, w szczególności gdy nie występują gwarancje w postaci decyzji o adekwatności lub zatwierdzonych mechanizmów zabezpieczających.
W tym kontekście zachęcamy także do lektury innego naszego tekstu: przekazywanie danych osobowych do krajów trzecich – nowe regulacje.
Co zmienił wyrok Schrems II?
Punkt zwrotny w prawnym chaosie związanym z transferami do USA wyznaczył wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 16 lipca 2020 r. w sprawie Schrems II (C-311/18), który bardziej szczegółowo opisujemy również w tekście: Wyrok TSUE w sprawie Schrems II, a Google Analytics.
W tym orzeczeniu TSUE wypowiedział się w zakresie dotychczasowego mechanizmu – tzw. Tarczy Prywatności (Privacy Shield). Umożliwiała ona przekazywanie danych do USA w uproszczonym trybie, pod warunkiem, że amerykańska firma była wpisana na specjalną listę certyfikacyjną.
Trybunał orzekł, że amerykańskie przepisy – zwłaszcza w zakresie dostępu do danych przez organy wywiadowcze (np. NSA) – nie gwarantują poziomu ochrony równoważnego z RODO. Oznacza to, że dane mogą być w USA nadmiernie i nieproporcjonalnie monitorowane, a osoby, których dane dotyczą, nie mają skutecznych środków ochrony prawnej.
Skutek? Przekazywanie danych do USA przestało być „automatycznie” dozwolone. Obecnie administratorzy i podmioty przetwarzające muszą posługiwać się innymi mechanizmami – głównie standardowymi klauzulami umownymi (SCC) – oraz przeprowadzać ocenę ryzyka transferu (TIA). Brak tej oceny lub niewłaściwe zabezpieczenie transferu może skutkować naruszeniem RODO i narażeniem się na dotkliwe sankcje – zarówno ze strony UODO, jak i sądów.
Czy są nowe mechanizmy legalizacji transferu do USA?

Po wyroku w zakresie Tarczy Prywatności, pojawiła się długo wyczekiwana odpowiedź Komisji Europejskiej – tzw. Data Privacy Framework (DPF), który od lipca 2023 r. umożliwia przekazywanie danych do USA pod warunkiem, że amerykański odbiorca jest certyfikowany w ramach nowego mechanizmu. Lista certyfikowanych firm jest prowadzona przez Departament Handlu USA – a dostępna pod adresem: www.dataprivacyframework.gov.
DPF jest następcą unieważnionej Tarczy Prywatności, ale – jak pokazuje historia – jego status również nie jest przyznany raz na zawsze. Trybunał Sprawiedliwości UE zastrzegł sobie możliwość kontroli jego skuteczności.
W praktyce DPF może być użytecznym narzędziem, ale nie zwalnia administratorów z obowiązku:
-
zweryfikowania certyfikacji konkretnego podmiotu (np. Meta Platforms, Inc. lub Microsoft Corporation),
-
oceny ryzyka, gdy transfer danych dotyczy szczególnych kategorii danych lub dużej skali,
-
prowadzenia dokumentacji zgodnej z zasadą rozliczalności.
Alternatywą dla DPF są nadal standardowe klauzule umowne (SCC), które po aktualizacji w 2021 roku są bardziej elastyczne i pozwalają na różne konfiguracje transferów (administrator–administrator, administrator–procesor itd.). Niemniej jednak, nawet stosując SCC, należy przeprowadzić Transfer Impact Assessment – analizując m.in. zagrożenia wynikające z przepisów FISA 702 i EO 12333, które dają służbom USA dostęp do danych cudzoziemców.
Jakie są konsekwencje nielegalnego transferu danych do USA?
Ignorowanie regulacji dotyczących transferów do Stanów Zjednoczonych to proszenie się o kłopoty. Urzędy ochrony danych w całej UE, w tym polski UODO, coraz częściej weryfikują, czy administratorzy danych zapewniają odpowiedni poziom ochrony przy korzystaniu z narzędzi dostarczanych przez firmy z USA.
Przykład? Francuski CNIL zakazał korzystania z Google Analytics, uznając, że nie spełnia on warunków transferu zgodnego z RODO. Podobne działania podjęto w Austrii, Danii czy we Włoszech. Firmy korzystające z amerykańskich usług muszą liczyć się z tym, że sam fakt hostowania danych w Europie nie wystarczy – dostęp do danych przez spółkę z siedzibą w USA wciąż może być kwalifikowany jako transfer.
W razie naruszenia przepisów grożą:
-
kary administracyjne (do 10 mln euro lub 2% rocznego obrotu),
-
nakaz zaprzestania przetwarzania danych,
-
obowiązek ich usunięcia,
-
odpowiedzialność cywilna (roszczenia ze strony osób, których dane dotyczą).
Administratorzy i procesorzy powinni więc wdrożyć nie tylko odpowiednie dokumenty i zabezpieczenia, ale również przyjąć stałą politykę monitorowania zgodności transferów – w szczególności, gdy współpracują z firmami technologicznymi spoza EOG.
Podsumowanie
Transfer danych osobowych do USA to niewątpliwie pole pełne sprzecznych regulacji, wysokiego ryzyka prawnego i niestabilnych podstaw prawnych. Korzystanie z usług firm takich jak Google, Microsoft czy Meta nie jest zakazane, ale wymaga daleko idącej ostrożności i skrupulatnej analizy. W erze cyfrowej nie wystarczy już polegać na „chmurze”. Z perspektywy administratora danych, kluczowe są: świadomy wybór dostawcy, dokładna dokumentacja decyzji o transferze oraz regularna weryfikacja stanu prawnego po obu stronach Atlantyku.
Pytania i odpowiedzi
To zależy. Organy w kilku krajach UE zakwestionowały legalność klasycznego Google Analytics z powodu ryzyka nieuprawnionego dostępu do danych przez służby USA. Nowsza wersja – GA4 – ogranicza to ryzyko, ale nadal konieczna jest ocena ryzyka i ewentualne dodatkowe środki techniczne (np. anonimizacja IP).
Nie. Potrzebna jest dodatkowa podstawa transferu: np. standardowe klauzule umowne (SCC), zgoda osoby, której dane dotyczą, lub certyfikacja w ramach Data Privacy Framework (DPF). Sama Umowa powierzenia (DPA) nie zabezpiecza prawnie transferu poza EOG.
Może, jeśli nie zapewniono odpowiednich zabezpieczeń. Obie firmy są objęte DPF, co upraszcza transfer, ale nadal wymagane są analiza ryzyka, odpowiednie postanowienia umowne i środki techniczne chroniące dane (np. szyfrowanie).
Zaufali nam





























